Przymknij oko

Wszelkie rozważania o miłości prędzej czy później kończą się bardzo górnolotnie. Pewnie tak samo będzie i tym razem, ale mimo wszystko chciałbym napisać o pewnym aspekcie miłości, który niewątpliwie bardzo się nam podoba.

W dzieciństwie każdemu z naz zapewne zdarzało się coś przeskrobać. Rozbiliśmy szybę, pomalowaliśmy ściany kredkami, obcięliśmy sobie samodzielnie grzywkę czy oddaliśmy kolegom ostatnie zapasy z lodówki. Zdarza się, takie jest życie. Pamiętam jednak, że w takich momentach, gdy już prawda wyszła na jaw, moi rodzice i dziadkowie na wiele spraw przymykali oko. Dobrze wiedziałem, że oni wiedzą i oni wiedzieli, że ja wiem, że oni wiedzą. Mimo wszystko nie reagowali agresją, złością i nie spieszyli z surowym wymierzeniem sprawiedliwości. Czekali na dobry moment, obserwowali, sugerowali między słowami przyznanie się do winy. W takich chwilach czułem się kochany prawdziwą miłością, która autentycznie „nie szuka swego” i „wszystko znosi”. Przymykanie oka na sprawy błahe, drugorzędne jest pięknym odcieniem miłości.

Niestety z wiekiem często zapominamy o tym doświadczeniu „miłości z zamkniętym jednym okiem” i nawet w stosunku do osób ukochanych bywamy surowi, potępiający i i krytyczni. Cierpi na tym przede wszystkim miłość, która z natury rzeczy domaga się ofiary i troski o drugiego człowieka.

Może warto zatem czasami przymknąć oko na wady i słabości naszych najbliższych, aby w imię miłości zobaczyć więcej niż nam się zdaje.

Inne artykuły autora

Olej św. Michała Archanioła na KJB24.pl

Jak poznałem św. Michała? Zaczęło się na cmentarzu

Koronka "Jezu, Ty się tym zajmij"